poniedziałek, 12 stycznia 2015

Upadek - Rozdział 2

Przepraszam, że tyle z tym postem zwlekałam... Postaram się pisać szybciej, jednak miałam zabiegany tydzień, a rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej. Postanowiłam jednak, że napiszę jeszcze jeden post 'wprowadzający' w cały ten świat, zanim zacznę w nim mieszać - od razu chciałam napisać tu rozdział, który będzie [obecnie] następnym. Nie obrażajcie się, że trochę odwlekam tą moją pokrętną historię, bo gwarantuję, że szybko będziecie mieć jej dość ;) A teraz, nie przedłużając, życzę miłej lektury!
_________________________________________________________________


- Aaalex! Wstaaawaj! - Obok łóżka chłopaka stała mała dziewczynka, najwyżej siedmioletnia. Opierała się łokciami o materac, wpatrując się w niego - Mama mówi, ze jak sie leniuchuje to psyjdą chochliki i wyzucą cię z łuzeczka. - Sepleniła, próbując go obudzić. Obrócił się w jej stronę, otwierając jedno oko. Mała była do niego niesamowicie podobna. Te same błękitne oczy, jasne włosy, a nawet dołeczki w policzkach. Jak dwie krople wody - Alex najstarszy, a Silena najmłodsza z czworga rodzeństwa.
Przez jedną krótką chwilę nie wiedział, gdzie jest, ani co tu robi, ale świadomość szybko wróciła. We własnym domu mieszkał tylko 'od święta', kiedy zostawali odesłani z dormitoriów Akademii. Zamknął mocno oczy, udając, że nadal śpi.
- Ne ma cie tak długo i jesce sie lenisz! - Dziewczynka mówiła z nadętą miną i trzymała ręce na biodrach, powtarzając słowa matki. Chyba chciała wyglądać poważnie, ale nie do końca jej się to udawało. Po chwili zrezygnowała z 'dumnej' postawy i potrząsnęła go za ramię, ale nie zareagował. Chyba spodobało jej się naśladowanie rodziców, bo stanęła przesadnie wyprostowana, i zakładając małe rączki mruczała:
- Myslałam, ze w tej akademii czegos cię nauczą...
- We własnym domu spać nie dają - Alex leżał na brzuchu i zakrywał głowę poduszką. Bardzo często bawił się z małą - to był jego sposób na opiekowanie się nią. Sila, widząc, że brat nareszcie przestał ją ignorować, zaklaskała z radością. Zadowolona próbowała ściągnąć z niego koc. Uchylił kawałek materiału, żeby zobaczyć, co robi. Nagle usiadł prosto i rzucił w nią poduszką. Nie za mocno, żeby nie zrobić jej krzywdy. Wywróciła się zaskoczona. Kiedy zorientowała się, co się stało, wstała i zaczęła się śmiać. Wzięła poduszkę i wybiegła z nią z pokoju, zanosząc się śmiechem. Alex też się uśmiechał. Siedział na łóżku po turecku, opierając się plecami o ścianę. Co ta mała jeszcze wymyśli?
Odgarnął jasne, proste włosy opadające mu na czoło i rozejrzał się po swoim pokoju. Nie był zbyt duży, ale spokojnie zmieściła się tam szafa, komoda, na której stała misa z czystą wodą, stolik nocny i łóżko. Ściany były jasnoniebieskie, a meble wykonane z pięknego, kremowego drewna. Całą południową ścianę zajmowało okno z widokiem na miasto i leśny trakt w oddali. Nie mieszkał w komnacie pełnej przepychu, ale nie przypominało to też spartańskich warunków. Jego matka nazywała to praktyczną elegancją, nie próbując już nawet zrozumieć, dlaczego mężczyźni z jej rodziny nie lubią ozdób. Odpowiedź była prosta - nie potrzebowali tego. Jego rodzina była bogata, ale ojciec, jako jeden z najlepszych Larysskich dowódców, nie preferował próżnego luksusu. Alexowi to nie przeszkadzało, zwłaszcza że wiele cech odziedziczył po ojcu. Przynajmniej tak mówili - koniec końców, był jego jedynym synem.
Chłopak wstał i spojrzał za okno. Widząc położenie słońca, ustalił, że jest około dziewiątej. Zaczął się ubierać, a jego myśli mimowolnie pognały ku innej codzienności - w akademii już od trzech godzin on i inni rekruci byliby na nogach. Czuł się dziwnie, kiedy to sobie uświadomił. Akademia była nieodłączną częścią jego życia, nawet jeśli czasami jej nienawidził za mordercze treningi, wczesne wstawanie, testy, a niekiedy niezbyt miłe towarzystwo. Myślał, że kiedy zostanie 'trzeciorocznym', to nareszcie się zmieni. Najstarsi z wszystkich rekrutów, mający niedługo zostać rycerzami... Ale nic się nie zmieniło. Nie zdawał sobie sprawy, był jednym z najlepszych czeladników sir Ronneya. Na pewno miał na to wpływ fakt, że kiedy inni trzymali się matczynej spódnicy, on zaczynał rycerskie rzemiosło jako dziewięciolatek, u jednego z najlepszych szermierzy w całym Veol. W wieku piętnastu lat wstąpił do Szkoły Mieczy w Białej Akademii - i cała zabawa zaczęła się od nowa, z tą różnicą, że nie był sam. Walka wręcz, mieczem jednoręcznym, półtoraręcznym, dwuręcznym, dwoma mieczami, szablą, nożem, sztyletem... Drugiego roku ukradli kucharzowi tasak, żeby udowodnić mistrzowi, że dadzą radę walczyć wszystkim, co jest ostre. Udowodnili, ale kucharz nie był chyba zadowolony. Skończyło się kilkoma wyjątkowo bolesnymi siniakami. Alex doskonale pamiętał, jak on i jego znajomi przez miesiąc nie podeszli do wałka bliżej niż na pięć metrów.
Opłukał twarz zimną, orzeźwiającą wodą. Miał na sobie zwykłą, białą koszulę i brązowe spodnie - ubranie jak co dzień. Dopiero teraz podszedł do zawiniątka, które wczoraj zostawił w rogu pokoju. Odwinął materiał, wyciągając swój miecz. Wysunął go ze skórzanej pochwy, sprawdzając czy jest dobrze naostrzony. Był prosty, bez żadnych ozdób, za to dobrze wykonany. Wielokrotnie utwardzana stal cięła idealnie, a dzięki świetnemu wyważeniu nie zawodził swojego właściciela w walce. Schował broń z powrotem, chcąc ją przypiąć do pasa. Niby nikt oprócz rycerzy nie powinien nosić mieczy w mieście, ale wszyscy rekruci Akademii i tak zawsze mieli je przy sobie.
Skierował się ku drzwiom, kiedy coś przemknęło obok niego. Zobaczył, że Silena oddała mu skradzioną poduszkę, a potem biegła ku niemu z rozłożonymi rękami. Bez problemu uniósł ją do góry, a dziewczynka ze śmiechem zarzuciła mu smukłe rączki na szyję.
- Teskniłam, blaciszu - Szepnęła, przytulając go.
- Ja za tobą też, mała księżniczko - Odparł chłopak. Przytulił ją mocno, ale delikatnie, tak, żeby nie zobaczyła jego twarzy. Silena nie widziała, że po jego policzku spłynęła łza. Alex kochał małą nad życie i bez wahania zrobiłby wszystko, żeby jej pomóc, ale nawet on nie był już w stanie nic zrobić. Zawsze myślał o tym samym, kiedy trzymał siostrzyczkę w ramionach. Zawsze bał się, że przytula ją ostatni raz.

***

W piekarni jak zawsze było gwarno i tłoczno, chociaż na zapleczu nie było to aż tak odczuwalne. Kuchnia żyła jakby własnym życiem. Wszyscy doskonale się znali, i mimo braku jakiejkolwiek hierarchii, wszyscy wiedzieli kto tam rządzi. Najważniejszy był oczywiście właściciel, pan Menor, który często poprawiał swoich pomocników, nawet jeśli to byli 'starzy weterani'. Jednak ostatniego czasu piekarz mniej zajmował się kuchnią, zostawiając ją własnemu losowi. Wtedy właśnie pałeczkę przejmowali czeladnicy. Oczywiście Connor, jako syn mistrza, oraz dwie starsze dziewczyny - Lilianna i Angelina sprawowały prym wśród innych. Władze nie były ustalane przez nikogo, ale też nikt się nie sprzeciwiał. To oni zapewniali porządek... No, na ile to było możliwe w wielkiej, szarej sali w której zwykle pracowała dwudziestoosobowa dzienna zmiana. Cóż z tego, że teraz zamiast dwudziestu, było tam przynajmniej dwukrotnie więcej ludzi? Wszystko pracowało pełną parą. Robienie ciasta, formowanie chleba, bułek, rogalików, pieczenie we wszystkich ośmiu gorących, pojemnych piecach. A tymi piecami ktoś musiał się zająć...
- Ciężko jest we dwóch na osiem, ale przynajmniej dobrze płacą - Andree opierał się o łopatę, kończąc dokładać węgiel do jednego z pieców. Miał trochę ponad dwadzieścia lat, kruczoczarne włosy i niezwykle jasną cerę, jednak najbardziej intrygujące były jego oczy. Czarne, bezdenne.
Alex stał obok, bawiąc się rączką łopaty. Oboje mieli koszule mokre od potu - z powodu nieziemskiego gorąca i ciężkiej pracy. Uznali, że nie ma sensu siadać na ławie obok, skoro i tak za chwilę trzeba będzie to tu dorzucić trochę węgla, to tam przymknąć drzwiczki, gdzie indziej rozdmuchać żar. Oboje byli realistami. Po co się łudzić odpoczynkiem, którego nie będzie?
- Lepsze to, niż użeranie się z strażnikami, nie? - Spytał retorycznie. Andree długo nie komentował, wzniósł tylko oczy ku niebu. Często miał problemy ze strażą miejską, chociaż nie był awanturnikiem. Wynikały one raczej z jego wyglądu niż zachowania. Stereotypy niestety brały górę - po Necome zawsze spodziewano się kłopotów.
- Kojarzą nas po tych przeklętych nekromantach, i to jeszcze Orstarich -  Wśród podziemnych czarowników działało kilka klanów, jednak, siłą rzeczy, zawsze pamiętano o tym najgorszym - A potem problemy mają niewinni. Ci pseudo-strażnicy nie dają człowiekowi żyć kiedy są trzeźwi, o pijanych nie wspomnę. Ale jeśli zrobisz takiemu krzywdę, wywalą się cię z miasta - Andree nie wydawał się zdenerwowany, kiedy o tym mówił, ale prawda była taka, że on chyba nigdy się nie denerwował. Może w tych plotkach jest jednak trochę prawdy? - pomyślał Alex. Podszedł do jednego z pieców i zaczął znowu dorzucać węgiel. Andree zabrał się za drugą stronę pomieszczenia; lepiej pilnować ognia, bo jeśli wygaśnie, to oni oberwą najmocniej. Kiedy skończyli obchód, dalej stali, wpatrując się w hipnotyzujące płomienie. Praca była ciężka i monotonna, ale przecież ktoś musiał ją wykonać. Pracowali w ciszy, tylko czasem wymieniając krótkie uwagi. Dopiero pod koniec zmiany Andree o czymś sobie przypomniał.
- Wieczorem idziesz z Lotos na przedmieścia, będzie czekać przy skałkach. Weź miecz i płaszcz podróżny, żeby się nie wyróżniać - całkowicie zmienił temat. Zaskoczony Alex nie wiedział, co na to powiedzieć.
- O co ci chodzi? - wykrztusił jedynie, ale mężczyzna nie odpowiadał. Uśmiechał się tylko półgębkiem, co niezbyt się Alexowi podobało. Chłopak zaczął zadawać inne, sensowne pytania, ale nie doczekał się już żadnej odpowiedzi. Na początku uznał, że nie przyjdzie, ale coraz szybciej zaczynała ogarniać go ciekawość. Znając życie - i mentalność moich znajomych - pewnie nigdy nie będę wiedział, o co chodziło, jeśli się tego nie dowiem - pomyślał, kierując się w stronę domu.

20 komentarzy:

  1. Hmmm... poproszę next. ;)
    Nie wypowiadam się na razie, bo jeszcze nic się takiego mega powalającego nie wydarzyło, dlatego czekam na kontynuację.

    Spider

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę porządnie wprowadzić czytelnika w świat, niż zbyt szybko rozkręcić akcję ;)

      Usuń
    2. Co nie zmienia faktu, że chcę 3 rozdział :D

      Usuń
  2. Oooo słodzuśna ta jego siostrzyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Zostałeś nominowany do LIEBSTER AWARD! Więcej informacji na http://thetruthaboutthetruthpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele informacji w tym rozdziale nie ma, ale i tak jestem zadowolona, bo przyjemnie mi się czytało :)
    Więc Aleks to ktoś w rodzaju rycerza. Jego siostrzyczka jest przesłodka, kochany dzieciak :)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przyda się ;D Tak jak obiecałam, w trzecim rozdziale powinno zacząć dziać się coś konkretnego ;)

      Usuń
  5. Ge-nial-nie. Też chcę tak pisać! Gratuluję stylu i weny. :>
    Zapowiada się bardzo ciekawie, już lubię Alex, a siostrzyczka... Spróbuj ją zabić, sama zginiesz marnie... Utożsamiam się z nią! :) Ciężko mi coś więcej powiedzieć, czekam na kontynuację.
    Pozdrawiam i życzę nadmiaru weny, by kartek zabrakło, a długopisy się wypisały! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dziękuję! ^^ Spokojnie, nad losem Sileny jeszcze się zastanawiam...

      Usuń
  6. Przeczytałam wszystko za jednym zamachem i (diable broń) zakochałam się O.O Masz świetny styl i bogaty zasób słów co jest dla mnie na wagę złota. Każde zdanie, które budujesz jest przemyślane w każdym calu.
    Ogólnie od razu skojarzyło mi się ze Zwiadowcami ale wyłącznie dlatego, że mistrz szkoły rycerskiej nazywał się tam sir Rodney a tutaj sir Ronney x) A taa, ja i te moje skojarzenka.
    Alex jako bohatera odebrałam bardzo dobrze. W mojej głowie pozostaje tylko jedno pytanie: Co dalej...?
    Czy on będzie musiał walczyć z jakimś złem? W końcu dostał wyjątkowy symbol... No czekan na odpowiedzi x)
    Wenny!!!
    Pozdrawiam,
    Jessabelle ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki pozytywny komentarz, zwłaszcza od osoby, której zdolności pisarskie szczerze podziwiam ^-^
      Nazwanie mistrza sir Ronney było celowe, ciekawa byłam, czy ktoś to skojarzy :D Ale oprócz tego opowiadanie nie będzie miało za dużo związku ze Zwiadowcami ;)
      Rozdział trzeci już w połowie napisany, schodzi mi nad nim tak długo, bo będzie dłuższy niż te wprowadzające... Trzeba w końcu chociaż zacząć główny wątek :P

      Usuń
    2. Heh, ja też pomyślałam o "Zwiadowcach". No ale co się dziwić - to moja ulubiona seria. A tak szczerze, główny bohater trochę mi się charakterem z Willem skojarzył.

      Usuń
    3. Will i Alex... Oj, ja bym go chyba bardziej utożsamiała z Horace'm ^^

      Usuń
  7. Też chcę tak pisać! Strasznie to mi się podoba. W ogóle wszystko w tym blogu mi się podoba! WWEENNYY <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Przecież nie piszę jakoś fenomenalnie, dopiero się uczę ^^'

      Usuń
    2. Jeśli dopiero się uczysz to ja naprawdę się boje co to będzie za rok, a co dopiero za paręnaście lat.

      Usuń
  8. O matko, gdybym ja wstawiała rozdziały w takiej odległości... Dobrze jest jak się wyrobię z jednym rozdziałem na miesiąc.
    Mnie młodszy brat budzi skacząc na brzuch. I zawsze trafia w żołądek. Dlatego sama z siebie wstają koło godziny z szóstej. Nie pociąga mnie wizja miazgi z wnętrzności.
    Poza tym jest świetnie. Boże, gdybym ja potrafiła tak pisać... Już bym pisarką została (moje największe marzenie od... ośmiu lat).
    Chyba jednak przeczytam już wszystko. Skoro zaczęłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mój brat spróbował mnie obudzić, to nie wiem jak by się to skończyło. Jestem nieobliczalna gdy ktoś wyciąga mnie z łóżka nad ranem, a codziennie muszę o 6 do szkoły wstawać. Znam ten ból x)
      Na początku miałam wstawiać rozdział raz tygodniowo, ale rzeczywistość szybko do mnie dotarła ^^

      Usuń
  9. Widzę, że wszyscy cię w tym utwierdzają ale ja też to napiszę - naprawdę bardzo dobry styl! I podobała mi się ta porcja humoru. Dobre było z tym tasakiem XD
    Podobała mi się też mentalność głównego bohatera w stosunku do młodszej siostry - to było słodkie. No i sukces! Zaczęłam rozróżniać Alexa i Connora. A propos imienia tego drugiego - nie inspirowałaś się czasem "Wampiratami" ?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie czytałam :3 Ostatnio imię Connor kojarzę z Assassin's Creed :P

      Usuń

Nomida zaczarowane-szablony